Wiecie co? Ciary
mam od czytania waszych pełnych podekscytowania postów przed jutrzejszym
startem (startami). Niepewność, czasem
też strach, ale przede wszystkim to podekscytowanie i pełne namaszczenie. Nikogo pewnie nie zdziwię, jeśli napiszę, że
poczułam, że też bym tak chciała, kiedyś. Piękne są te emocje. Niesamowite, że jest ich
aż tyle tak różnych i skrajnych. I tutaj jest clue całego naszego biegania.
Przynajmniej dla mnie. Kiedy trzeba wycisza, innym razem podnosi energię,
uszczęśliwia i pomaga w przełknięciu smutków, pomaga rozładować stres i stresuje
maksymalnie, kiedy nadchodzi ten MOMENT założenia pakietu startowego i
zmierzenia się z założeniami i marzeniami. Życzę Wam jutro realizacji celów, ale przede
wszystkim radochy z biegania :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTrzymamy kciuki :)
OdpowiedzUsuńO ile mnie pamięć nie myli, to TWÓJ START już za tydzień!
OdpowiedzUsuńSi, si, dobrą masz pamięć. Już nie mogę się doczekać! Ale strach pewnie mnie i tak obleci ;)
UsuńStrach ma wielkie oczy. Pamiętaj. A półmaraton nie gryzie.
Usuńrobisz Alu dobry trening mentalny przed "naszą" połówką;)
OdpowiedzUsuńNie mogę za bardzo biegać, więc próbuję innych sposobów :)
Usuń