Start w sobotę,
a mnie nie udało się w pełni wrócić do realizacji planu treningowego. Oprócz kataru lejącego się strumieniem są też
inne okoliczności łagodzące. Od wtorku nie umiem się ruszyć. Chodzę jak robocop.
Krok. Noga lekko do góry i do przodu, a potem następna. I głowa silnie kombinująca,
jak ograniczyć ilość kroków i ruchów w ogóle. Zabiło mnie 12 minut. Błyskawiczne
12 minut. Trafiłam na zajęcia CrossFitu. Jak, po co i dlaczego to odrębna
historia. Zawita na bloga, jeśli napisze się ciąg dalszy.
Wiem, że
bieganie to nie wszystko.
Wiem, że aby biegać szybko, bezkontuzyjnie i aby nie
znudzić się bieganiem należy pokochać też inne sporty. Taa… Szykuję się do tego
mniej więcej tak, jak sójka wybierała się za morze… To co zostawił po sobie
wtorkowy CrossFit to nie tylko zakwasy, ale i realny plan zadbania o
wytrzymałość, siłę i wzmocnienie kręgosłupa. Ale to już po półmaratonie. Teraz
próbuję ustalić co myślę o CrossFicie. Całkiem ciekawe źródło informacji jest TUTAJ. Z jednej strony trzeba przyznać sceptykom, że kontuzję można złapać aż
nazbyt łatwo, z drugiej strony ten power, wycisk i adrenalina. Czad! Do tego jeszcze
rywalizacja i zabawa w grupie. Plus ode mnie także za czas trwania wysiłku.
Kluczowa część treningu zamykająca się w 15 minutach to przy moim deficycie
czasu całkiem dobra opcja. CrossFit dla wielu specjalistów jest zaprzeczeniem
zasad prawidłowego treningu, jednak urzeka coraz szersze grono. Być może to
tylko kwestia marketingu i mody, ale ja i tak chętnie się temu przyjrzę. Chociaż
nie wiem, czy nie minie chwila, zanim spróbuję kolejnych kilkunastu minut…
A nie powinno się tego wysiłku dawkować jakoś, najpierw trochę mniej intensywniej, potem bardziej, czyli z narastającą intensywnością? Wtedy mięśnie mają szansę naprawdę wskoczyć na wyższy poziom a nie tylko się uszkodzić?
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim, moim zdaniem, zabrakło naprawdę porządnej rozgrzewki, która w tym wypadku jest bardzo ważna. Obciążenia nie były jakoś specjalnie duże. Ponieważ cała główna jednostka treningowa była wyścigiem, ciężko mówić o dawkowaniu intensywności.
Usuńmasochistka z Ciebie Alu;)niech Cię szybko opuszczą wszelkie bóle i powodzenia:)pozdrawiam
OdpowiedzUsuń