niedziela, 6 października 2013

Jak nie należy przygotowywać się do maratonu. Antyporadnik.

Stopień pracy w przygotowaniach do maratonu wychodzi natrętnie na każdym kroku. Uczciwie  trenujący maratończyk, zazwyczaj potrzebuje roztrenowania. Ja do przetrenowanych nie należę. Dobę po maratonie czułam się już dobrze. We wtorek pierwsza przebieżka. Tempo co prawda żółwie, ale było całkiem porządku i bardzo przyjemnie.  Nie potrzebuję i nie chcę roztrenowania. Snuję plany wiosenne i chcę biegać. Ale nie mogę, bo maraton nie łatwo jest oszukać. Za oszukiwanie trzeba płacić. Moja cena nie jest bardzo wysoka, z przeciążenia przyczepu mięśnia strzałkowego powinnam wyjść szybko. Na razie jednak boli i o bieganiu nie ma mowy. Siedzę zatejpowana i myślę. Zajęłam się wyciągnięciem wniosków z drugiego już mojego nieprzygotowania do maratonu.

Jak nie należy przygotowywać się do maratonu. Antyporadnik.

1. Żeby bezboleśnie przebiec maraton trzeba jednak swoje w nogach mieć. Ze wstydu zapadnę się pod ziemię, ale w ciągu czterech miesięcy poprzedzających start przebiegłam 289 km. Bynajmniej nie jest to średni dystans miesięczny, ale suma przebiegniętych kilometrów. Daje to średnio 72 kilometry miesięcznie. Faktycznie 163 kilometry przypadły na wrzesień, czyli na pozostałe miesiące zostaje po równe 42 kilometry. Statystycznie po jednym maratonie miesięcznie ;) Faktycznie należy nieco rozsądniej podejść do ustalania objętości treningów. Daleka jestem od pustego nabijania kilometrów, ale dla treningów jakościowych objętość także jest potrzebna. Ja jej nie miałam i nie do końca wierzyłam, że z maratonem pójdzie bez problemu. Od startu czekałam na ścianę i doczekałam się.
2.       Nie samymi nogami biegacz biega. Wszyscy o tym wiedzą, wiem i ja. I to by było na tyle. Mięśnie głębokie grzbietu i brzucha są równie ważne jak mięśnie nóg. Utrzymują ciało w odpowiedniej pozycji oraz napędzają kończyny dolne i górne. Ćwiczenia z zakresu core stability opanowałam całkiem nieźle w teorii. Wygooglowałam, wydrukowałam i schowałam do kalendarza. Może gdybym zrobiła z tą wiedzą coś więcej, ból kręgosłupa nie towarzyszyłby mi od 25 kilometra do mety.
3.       Nawiązując do punktu poprzedniego, człowiek ma dwie pary kończyn. I wypadałoby nad tymi górnym również odrobinę popracować. Wiem, że często biegam z zaciśniętymi pięściami i nie robię z tym nic. Do tego biegnę pochylona z zamkniętą klatką piersiową. Widać to wszystko na zdjęciach, wiem o tym nie od dziś. Brak pracy nad błędami lub brakami, których ma się pełną świadomość nie jest najlepszą praktyką przed maratonem.
4.       Maratończyk w trakcie przygotowań powinien zastanowić się nad techniką biegu. Kilkugodzinny wysiłek + niewypracowana technika = brak techniki. Utrudnia to pokonanie ostatnich kilometrów oraz zwiększa ryzyko kontuzji. Nie mam pewności czy moja kontuzja wynika ze słabej techniki, ale wiedziałam, że powinnam nad nią popracować i nie zrobiłam tego.

5.       Nabranie kilku dodatkowych kilogramów w okresie przygotowań do maratonu również nie pomaga. Po odczytaniu udziału procentowego tkanki tłuszczowej prawie zemdlałam. Przypomniało mi się to w najmniej odpowiednim momencie, kiedy toczyłam walkę sama ze sobą gdzieś na trasie maratonu. 

Do listy można jeszcze dopisać słabą jakość posiłków, wciąż za małe ilości wody i za duże wina, ale jeszcze nie do końca mam pomysł jak chciałabym to zmienić. O stresie i niewysypianiu się nie wspominam, bo nie wiem że z tym nic nie potrafię zrobić. Na pozostałe punkty mam plan, który już wcieliłam w życie, bo ile razy można się nie nauczyć na swoich błędach?


Meta. Już nie mogę doczekać się kolejnej.
Źródło: www.fotomaraton.pl
Ukończenie maratonu to niezwykłe doświadczenie, które daje radość, pozwala poznać i pokonać swoje słabości. W kolejnym maratonie będę jednak chciała jeszcze więcej radości i odrobinę mniej walki o każdy stawiany krok.


5 komentarzy:

  1. Dobry poradnik! Daje do myślenia, ja też mam wiele w planie dodatkowych ćwiczeń prócz bieganie, natomiast w życie wcieliłam zrobienie "deski" na razie tylko raz i tylko utrzymanie się przez chwilkę, ale mam mocne postanowienie robić ją regularnie! :) W planie mam TBC ale jak narazie tylko w planie, muszę tego lenia wygonić!!! :)) Powodzenia w ćwiczeniach!! No i gratulacje ukończenia maratonu! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie napisane :) ale skoro przebiegłaś maraton poniżej 4h to nie jest przecież tak źle :)

    OdpowiedzUsuń
  3. wiadomo, że odpowiednio przygotować się trzeba... ale kto nie marzy o maratonie? : ))

    OdpowiedzUsuń
  4. fajny antyporadnik:) biegam już jakiś czas i też łapię się na różne błędy, które ciągle popełniam, a niech to :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super wpis :) Gratuluję wyniku!

    OdpowiedzUsuń