Motyle w brzuchu mam. Chyba wyglądają jak te na zdjęciu, bo łaskoczą strasznie. Od poniedziałku co najmniej kilka razy usłyszałam pytanie dotyczące powodów mojego uśmiechu naokoło głowy (nie żebym na co dzień nie uśmiechała się w ogóle, ale jakoś tak różnie bywało z tym ostatnio). Ostatnie treningi w tym tygodniu przefrunęłam, jakby ktoś mi skrzydełka dorobił. Nic mnie nie boli, nic nie dokucza. Od momentu kiedy pogodziłam się z faktem, że nie jestem przygotowana tak jak bym chciała, zaczęło mi się biegać lepiej. Nic już nie zmienię, nic nie naprawię, pozostaje się tylko cieszyć. Więc się cieszę. Od niedzieli jak głupia się cieszę i bardzo dobrze mi z tym.
Garminek ustawiony, strój wybrany od dawna, menu na bieg ułożone.Teraz tylko trzeba się spakować i o niczym nie zapomnieć. Wypadało by też się wyspać porządnie. \
Życzę powodzenia i osiągnięcia wymarzonego czasu :)
OdpowiedzUsuńA może dzięki temu że wyluzowałaś to sama siebie zaskoczysz ;) powodzenia!! :)
OdpowiedzUsuń