Z postanowieniami noworocznymi
jest trochę jak z przymusowym odsłuchiwaniem Last Christmas – idea jest całkiem
do rzeczy, niestety tylko do momentu, kiedy to my przestajemy decydować kiedy
słuchamy oraz kiedy i jak wyznaczamy sobie cele czy postanowienia.
Jeśli naprawdę czegoś chcemy samo
wypełnienie listy „TO DO” jeden raz w roku nic nie zmieni poza spowodowaniem
frustracji, kiedy za rok będziemy przepisywać te same, często nudne punkty. Tak
przynajmniej było u mnie. Co roku: schudnąć, nie być zołzą, oszczędzać,
ćwiczyć, nie jeść słodyczy. Co roku wiara ogromna, że tym razem będzie inaczej
utrzymywała się średnio do pierwszego tygodnia stycznia, a potem było
machnięcie ręką i zero walki o realizację postanowień, bo przecież i tak się
nie uda. Jak zwykle.
Nie robię już listy, ale czasem
warto mieć na czarną godzinę, spisane czarno na białym to jak chcesz i lubisz
żyć. U mnie znalazło się na to miejsce na pierwszej stronie w nowiutkim
kalendarzu. Z nowym kalendarzem jest podobnie jak z postanowieniami, jest
piękny i perfekcyjny nie dłużej niż do końca stycznia, ale i tak uwielbiam te momenty zapisywania pierwszych kartek.
Zawsze równo, zawsze według schematu, a potem nadchodzi czas kiedy wszyscy kończą
urlopy i nie ma już czasu na równo i pięknie.
O czym będę pamiętać w Nowym Roku? O tym o czym pamiętam od jakiegoś czasu i bardzo się pilnuję, żeby o tym nie zapominać:
Będę szczęśliwa każdego dnia,
ponieważ mam zamiar konsekwentnie nie przejmować się duperelami, każdego dnia
na dzień dobry uśmiechać się do siebie, nawet jeśli odbicie w lustrze nie
wygląda na chętne do oddania uśmiechu. Co więcej, nadal będę uśmiechać się także do
innych. To pomaga przeżyć dobrze dzień. A
zołzą i tak będę, bo czasem lubię po prostu.
Będę pamiętać o Carpe Diem i o tym, żeby kochać to co mam. Będę marzyć i
realizować kolejne cele, to daje siłę, wiarę i satysfakcję i sprawia, że kiedy nadchodzi
Nowy Rok, nie sporządzam bezsensownej listy, która nigdy się nie wypełni. No i przebiegnę maraton. Ostatnie, ale na
pewno nie najmniej ważne. I na pewno nie raz jeszcze o tym napiszę.